KUPUJĄC U NAS, WSPIERACIE MISJE W RÓŻNYCH KRAJACH

28 listopada w Mińsku kapucyńska wspólnota na Białorusi przeżywała ważne wydarzenie: dwóch braci przyjęło święcenia diakonatu z rąk biskupa witebskiego Aleha Butkiewicza. Na uroczystość przyjechali bracia z rożnych domów zakonnych oraz krewni i przyjaciele.

Bracia Jan Sadouski i Uładzisłau Mińko pochodzą z Białorusi. Formacji zakonną bracia odbywali w Polsce i we Włoszech. Jednym z etapów przygotowania były studia w kapucyńskim Wyższym Seminarium Duchownym w Lublinie, gdzie bracia nie tylko zdobywali wiedzę, ale też doświadczali piękna życia braterskiego. Jesteśmy bardzo wdzięczni braciom z Polski za wsparcie i pomóc. Na codzień bracia posługają w naszych parafjach na Białorusi. Br. Jan opiekuje się Młodzieżą Franciszkańską w Mińsku. Br. Uładzisłau pełni obowiązki katechety i duszpasterza młodzieży w Dokszycach.

Dziękujemy wszystkim, za dar modlitwy i nadal o nią prosimy. Ta modlitwa ma wielką moc i pomaga braciom w codziennych zmaganiach.

Br. Ivan Sadouski

„Jestem misjonarzem z dwuletnim stażem” – takim oto prostym częstochowskim rymem rozpoczynam sobie te kilka zdań refleksji i dzielenia. Po pierwszych dwóch latach na misjach, przyjechałem do Polski na urlop. Wrażenie? Pomimo covida – bardzo pozytywne. Dobrze jest przyjechać na chwilę i potwierdzić sobie, że „jestem stąd”, i że „lubię wracać do siebie”. Do tego stopnia docenia się taką zmianę otoczenia, że stwierdza się, że nawet słońce „cieplej” świeci, powietrze jest bardziej „oddechliwe”, a wiatr bardziej rześki. To tak pół żartem – pół serio: z przymrużeniem oka.

Podsumowanie

Przed ostatnie 1,5 roku mojej pracy misyjnej angażowałem się szczególnie w naszą kapucyńską powołaniówkę oraz w to, co w szeroki sposób jest z nią związane, czyli pracę z młodzieżą. Przebiegała ona regularnie, swoim jednostajnym – czasem tylko jednostajnie przyspieszonym – rytmem. Zaangażowania były dość zróżnicowane: począwszy od indywidualnych rozmów, animowania wspólnoty aspirantów, rekolekcji oraz dni skupienia, wspominając także robienie podcastów mających na celu zwrócenie powszechnej uwagi (halo: my tu jesteśmy!), a skończywszy na lekcjach angielskiego i udzielaniu różnego rodzaju pomocy, którą możemy sobie wyobrazić jako część typowej działalności misyjnej. I: tak! Jest dobrze! 

Co trzeba zrobić, aby zostać kapucynem w Gabonie?

Po powrocie do Afryki miałem chwilę na dokończenie malowania naszego chóru zakonnego w Cocobeach i zbieranie reszty swoich rzeczy, które razem ze mną wyruszały do Ntoum. Jest to dość spore – jak na miejscowe warunki – miasto, w którym od 9. listopada uruchomiliśmy nasz postulat. Około rok – dziękować Bogu – okazało się, że będzie co uruchamiać, a moja radość przybrała jeszcze większe rozmiary, gdy zobaczyłem przed drzwiami naszego domu wszystkich, którzy deklarowali chęć wstąpienia do kapucynów. Tak – cała szóstka przyszła. Akurat robiłem obiad – i było dla kogo. Przed rozpoczęciem postulatu byli aspirantami: spotykaliśmy się regularnie praktycznie co kilka tygodni i dzięki temu mogłem ich lepiej poznać – zarówno ja, jak i moi bracia, którzy towarzyszyli im w ich szkolno-rodzinnej codzienności. I to jest właśnie odpowiedź na pytanie postawione na początku akapitu: trzeba być poznanym przez braci. Afryka jest kontynentem tak bogatym, a zarazem tak zasadniczo różnym od tego, co możemy sobie wyobrazić, że jest to warunek podstawowy (nie należy przy tym zapominać, że integralną treściowo częścią słowa „poznać” jest „zrozumieć”).

Oczekiwania?

Tak: są. I są duże, podobnie jak nadzieje: że na końcu tej drogi okażą się dobrymi i odpowiedzialnymi ludźmi, że w pełnej wolności będą podejmowali decyzję o swoim powołaniu, że będą potrafili zawalczyć o Ewangelię, że stawią czoła temu, co w nich samych jest trudne, a z pomocą łaski Bożej w ostateczności okaże się, że nie są pozostawieni sami sobie w tej konfrontacji. Od niedawna zostałem ich wychowawcą, czyli kimś kto swoim życiem pokazuje „jak to się robi”, „jak się jest kapucynem, kapłanem, mniejszym, bratem...”  Na miarę moich sił i możliwości chcę im w tym pomóc: jestem-słucham-obserwuję-reaguję. Jest to klucz podobny do tego, którym Chrystus otwiera drzwi mojego własnego serca, więc ufam że i w tym wypadku nie-moje drzwi też zostaną otwarte.

Tau Symbol ten, służący w księdze Ezechiela jako pieczęć do oznaczenia tych, którzy mają uniknąć śmierci, był sposobem na podpis św. Franciszka z Asyżu. 17. listopada, w święto św. Elżbiety Węgierskiej miało u nas  miejsce tzw. „taukowanie” - obrzęd przyjęcia przez kandydatów do Zakonu tego właśnie znaku. Ukryte przesłanie, podsumowujące to co powyżej: krzyż jest tożsamością tych, którzy zobaczyli w swoim sercu serce Franciszka. A Elżbieta? Była kobietą niezwykle odważną, łamiącą konwenanse w imię Ewangelii oraz naśladowczynią ww. Biedaczyny z Asyżu. Bardzo przeżyłem to wydarzenie, kiedy właśnie w dzień poświęcony tej „matce ubogich” – jak nazywano Elżbietę, będąc na co dzień otoczonym ubogimi Afrykańczykami, głosiłem Chrystusa ukrzyżowanego tym, którzy chcą rozpocząć nowe życie… Pisząc to, uśmiecham się sam do siebie, bo Bóg którego poznaję od kilkunastu lat nie przestaje zadziwiać mnie swoimi paradoksami! Jestem wdzięczny!

Br. Kamil Sochacki

W pierwszych dniach listopada miałem przyjemność przebywać u naszych braci w Szwecji. Odwiedziłem dwie placówki w Skovde oraz w Angered, koło Goteborga. W obu miejscach bracia pracują zarówno w języku szwedzkim jak i polskim, pomagając naszym rodakom przeżywać swoja wiarę w języku ojczystym. W Angered znajduje się Polska Misja Katolicka prowadzona również przez naszych braci. Dbają oni o katechizacje i udzielanie sakramentów w języku polskim. Robią to nie tylko w tym jednym miejscu, ale również dojeżdżają do różnych miast i miasteczek gdzie są polskie wspólnoty, nawet do 200km od klasztoru w którym mieszkają.
W czasie mojego pobytu miałem również okazję pomóc poprzez spowiedź, odprawianie Eucharystii, głoszenie Słowa, prowadzenie katechezy, a nawet udzielenie chrztu świętego. Część z tej posługi odbywała się w koście pod wezwaniem Chrystusa Króla w Goteborgu, piękne miejsce... Dziś popołudniu czytam jednak taką oto wiadomość:

W Goeteborgu na południowym zachodzie Szwecji nieznani sprawcy zdemolowali w piątek po południu rzymskokatolicki kościół pw. Chrystusa Króla. Akt wandalizmu potępił biskup Sztokholmu. Incydent został zgłoszony na policję. W świątyni odprawiana jest też msza święta w języku polskim. Zniszczony został ołtarz główny, z którego zrzucono meble, lichtarze, szaty liturgiczne oraz obrus. Wandale porozrzucali śpiewniki, a przy pomocy gaśnicy przeciwpożarowej próbowali zgasić świece, niszcząc wnętrze kaplicy, w której wspomina się zmarłych. „Jestem zszokowany złością, jaka temu towarzyszyła. Mogę znieść, że ludzie nie lubią Kościoła katolickiego, ale okazywanie tego w taki sposób jest mocno niewłaściwe” – podkreślił w rozmowie z gazetą „Goeteborgs-Posten” ksiądz Tobias Unnerstal. Biskup Sztokholmu kardynał Anders Arborelius napisał w oświadczeniu, że „wiadomość (o wandalizmie) przyjął z żalem i przerażeniem”. Wezwał wiernych do modlitwy. O profanacji poinformowana została policja, która wszczęła dochodzenie w tej sprawie. Na razie nikt nie został zatrzymany, nie ma także podejrzanych. W pobliżu kościoła zwiększono patrole. Tydzień temu z tego samego kościoła skradziono znajdujący się na ołtarzu krucyfiks.

Trudno o jakiś komentarz... jest mi przykro i smutno... proszę Was o modlitwę za tę parafie, naprawdę dobrego proboszcza, za tamtejszą wspólnotę, tą szwedzko i polsko-języczną, za naszych braci tam posługujących i za tych którzy takich rzeczy się dopuszczają.

W trzecią niedzielę listopada, 15 listopada 2020 obchodzony jest Światowy Dzień Pamięci o Ofiarach Wypadków Drogowych. MIVA Polska oraz Krajowe Duszpasterstwo Kierowców zachęca w tym szczególnym dniu do pamięci i modlitwy w intencji ofiar wypadków oraz do okazywania troski osobom poszkodowanym na drogach.  W związku tym szczególnym dniem MIVA Polska organizuje akcję „Ratujemy życie – misyjny ambulans”, podkreślając wielką wagę życia ludzkiego i konieczność jego ratowania i zachęca do wsparcia na rzecz ratowania życia poprzez pomoc na zakup ambulansu do najbiedniejszych regionów świata, gdzie pracują polscy misjonarze.

We współczesnym świecie wypadki na drogach stały się problemem globalnym. Dotyczą one w różnym stopniu wszystkich krajów świata. Obecnie na drogach wszystkich kontynentów – według danych Organizacji Narodów Zjednoczonych – ginie rocznie ok. 1,2 mln osób (co 30 sekund jeden człowiek), a 30-50 mln odnosi obrażenia. Większość ofiar - ok. 40 proc. – pochodzi z państw rozwijających się

W Polsce na drogach dziennie ginie przeciętnie aż 8 osób, a ponad 100 zostaje rannych. Chociaż liczba ofiar wypadków na drogach w naszym kraju systematycznie spada, wciąż należy do najwyższych w Europie.  W 2019 roku na drogach w Polsce miało miejsce 30 288 wypadków drogowych. W ich wyniku poniosło śmierć 2 909 osób, a rannych zostało 35 477 osób.

Centralne Obchody Dnia Pamięci odbędą się 15 listopada w Zabawie k. Tarnowa gdzie znajduje się pomnik „Przejście”. Jest to pierwszy w Polsce i w Europie pomnik wzniesiony ku pamięci ofiar wypadków drogowych i komunikacyjnych. Monument „Przejście” stoi obok Sanktuarium bł. Karoliny Kózkówny – dziewicy i męczennicy. Jest on odpowiedzią na potrzebę stworzenia przestrzeni kontemplacji dla osób poszkodowanych w wypadkach komunikacyjnych i ich rodzin, a także jako miejsca upamiętnienia tych, którzy zginęli – mówi ks. Zbigniew Szostak, kustosz Sanktuarium bł. Karoliny. Pomnik jest symbolicznym zderzeniem dwóch przeciwległych dróg, na których styku sytuuje się miejsce tytułowego przejścia. Kardiogram umieszczony na ścianie symbolizuje walkę o życie. Na wewnętrznych ścianach znajdują się jednakowej wielkości krzyżyki upamiętniające imiona konkretnych osób, które poniosły śmierć w wypadku komunikacyjnym. Obok powstał też park pamięci, gdzie obok drzew znajdują się symboliczne krzyże, upamiętniające zmarłych w wypadkach w kolejnych latach. Na każdym krzyżu widnieje tabliczka z liczbą ofiar na przestrzeni danego roku.

Aby pokazać skalę problemu i szukać dróg wyjścia, Angielska organizacja Road Peace była pierwszą, która zorganizowała w 1993 roku Dzień Pamięci o Ofiarach Wypadków Drogowych. W 2005 roku Zgromadzenie Ogólne ONZ zaprosiło państwa członkowskie i społeczność międzynarodową do obchodzenia trzeciej niedzieli listopada jako Światowego Dnia Pamięci o Ofiarach Wypadków Drogowych. Dzień ten ma być wyrazem uznania dla ofiar wypadków drogowych i ich rodzin.

W Polsce inicjatorem obchodów była MIVA Polska i Krajowe Duszpasterstwo Kierowców. Pierwsze obchody w naszym kraju odbyły się w 2006 roku. Przewodniczył im śp. Bp Polowy WP gen. Tadeusz Płoski w Katedrze Polowej w Warszawie.

Św. Jan Paweł II przemawiając w 1998 roku z okazji obchodów Dnia Pamięci powiedział m.in.: „Wyrażam nadzieję, że dzięki obchodom tego dnia – kierowcy zawsze będą postępować odpowiedzialnie, okazując szacunek zarówno do ludzkiego życia, jak i dla zasad bezpieczeństwa na drogach”.

Z okazji Dnia Pamięci O Ofiarach Wypadków Drogowych Dyrektor MIVA Polska uwrażliwia także na potrzebę wyrażania zgody na użycie organów do przeszczepów w wypadku śmierci.  Wyrażenie takiej zgody jest aktem miłości wobec bliźniego służącym życiu. W tym MIVA i KDK promuje używanie przez  pieszych po zmroku elementów odblaskowych.

Ratujemy Życie - Misyjny Ambulans 2020

Już po raz dziewiąty MIVA Polska (Mission Vehicle Association Poland) organizuje akcję Ratujemy Życie – Misyjny Ambulans na wsparcie projektu zakupu ambulansu do misyjnego Centrum Zdrowia.

Dzięki poprzednim edycjom akcji zostały sfinansowane ambulanse m.in. do franciszkańskiego Szpitala w Sabou w Burkina Faso; Ośrodka Zdrowia Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego w Buraniro w Burundi; Ośrodka Zdrowia Sióstr Misjonarek Św. Rodziny w Kithatu w Kenii; do Centrum Medycznego Don Orione Sióstr Orionistek w Anyama na Wybrzeżu Kości Słoniowej; do Centrum Zdrowia w Kiabakari w Tanzanii; do Ośrodka Zdrowia "FLAMBOYANT" w Mampikony na Madagaskarze; Szpitala Sióstr Karmelitanek od Dzieciątka Jezus w Musongati w Burundi. Zakup tych ambulansów był możliwy głównie dzięki indywidualnym Darczyńcom i Ofiarodawcom, którzy w odpowiedzi na apel MIVA włączyli się w akcję i przekazali swój dar, który w efekcie służy ratowaniu życia i opiece na chorymi, starszymi oraz ochronie zdrowia poprzez akcje profilaktyczne w terenie.

W ramach akcji Ratujemy Życie - Misyjny Ambulans MIVA Polska organizuje przez cały listopad modlitwę za ofiary wypadków drogowych i za wszystkich zmarłych misjonarzy oraz dobroczyńców misji oraz wspiera bezpieczeństwo pieszych poprzez promocję „Odblasków Życia”. MIVA Polska uczestniczy też w obchodach Światowego Dnia Pamięci Ofiar Wypadków Drogowych w 3. niedzielę listopada. Pomoc z tegorocznej akcji przeznaczona jest na zakup karetki do Szpitala Sióstr misjonarek ze Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety w Tanzanii.   

Siostry Elżbietanki otworzyły swoją nową misję w Tanzanii w Maganzo w roku 2011. Podjęły się od razu opieki nad chorymi i potrzebującymi z miasta oraz dwunastu okolicznych wiosek. W odpowiedzi na palącą potrzebę opieki medycznej wybudowały tam w 2014 roku Ośrodek Zdrowia pod wezwaniem św. Ojca Pio. Początkowo skromny Ośrodek Zdrowia stał się  Centrum Zdrowia, Przychodnią i Szpitalem.  Rocznie Ośrodek przyjmuje ok. 16 500 pacjentów z bliższej i dalszej okolicy. Niektórzy szukając pomocy przychodzą z daleka, pokonując nawet 150 km.

W Ośrodku Zdrowia opiekujemy się kobietami w ciąży, prowadzimy porodówkę oraz klinikę matki i dziecka, w których dokonuje się kontrolnych badań oraz szczepień dzieci. Otaczamy opieką również kobiety i dzieci zarażone wirusem HIV i chore na AIDS. Szczególną troską są otaczane noworodki i wcześniaki. W Tanzanii panuje przekonanie, że „przetrwa silniejszy”. Jest to pewnego rodzaju naturalna selekcja. W związku z tym dzieci, które rodzą się, są zdane tylko i wyłącznie na siebie. Nie podaje się im tlenu, nie reanimuje. To dzięki siostrom pracującym w Ośrodku miejscowy personel uczy się, że każdy, nawet najmniejszy wcześniak, przy podjęciu odpowiednich czynności medycznych, ma szanse na przeżycie.

Siostra Wiktoria Goska, elżbietanka, misjonarka z Tanzanii przedstawiając swoją potrzebę pisze w prośbie do MIVA: 

Wielu pacjentów zgłasza się do naszego szpitala już w poważnym stanie, często są niedożywieni. Powodem takiej sytuacji jest panujące tutaj ubóstwo. Pacjent, który jest w stanie krytycznym lub po wypadku albo też nieprzytomny z innego powodu - to dla nas  wielkie wyzwanie medyczne. Niestety, zgodnie z obowiązującymi w Tanzanii przepisami, musimy odwieść takiego pacjenta do pobliskiego państwowego szpitala, a nasz Ośrodek ma do dyspozycji tylko jeden rower i motor. W sytuacjach koniecznych używamy więc samochodu wspólnoty Sióstr, który nie jest przystosowany do transportu chorych. Chorych najczęściej układamy na podłodze samochodu i tak transportujemy. Jest to dalekie od standardów medycznych, ale w chwili obecnej nie mamy innego wyjścia. Dodatkową trudnością jest brak dróg asfaltowych. O ile w porze suchej nie stanowi to większego problemu, to w porze deszczowej nasze drogi przypominają lawiny błota i mazi, które wydłużają mocno czas transportu.

Zakup terenowego ambulansu to nasze wielkie marzenie i wyzwanie. Zwracamy się więc z prośbą za pośrednictwem MIVA Polska do ludzi dobrej woli o wsparcie materialne, które umożliwi nam zakup ambulansu. Zmieni to całkowicie jakość naszej opieki nad pacjentami i poprawi ich komfort i bezpieczeństwo podczas transportu. Dzięki temu będziemy mogły uratować niejedno życie.

Polscy misjonarze i misjonarki pracują w prawie 100 krajach świata. W ich posłudze ważną rolę odgrywają środki transportu, które służą im jako niezbędne narzędzia. MIVA Polska od 20 lat realizuje pomoc na pojazdy misyjne. Zapewniają one nie tylko regularną posługę religijną i łączność z licznymi stacjami misyjnymi, ale także prowadzenie szkół i przedszkoli, dzieł charytatywnych i rozwojowych oraz ośrodków zdrowia i szpitali. Tylko w Afryce wg dostępnych danych polscy misjonarze i misjonarki prowadzą obecnie ponad 20 większych szpitali i 30 mniejszych, ponad 100 przychodni lekarskich, 10 leprozoriów oraz ok. 20 domów dla chronicznie chorych. W czasie pandemii posługa misjonarzy jest jeszcze bardziej potrzebna i doceniana przez lokalne społeczności.

 Modlitwa za ofiary wypadków drogowych

Wszechmogący i miłosierny Boże, który jesteś naszym Stwórcą i Zbawcą. W Twoich rękach są nasze losy. Ty stale towarzyszysz nam w codziennych zmaganiach, wspierasz i prowadzisz w drodze ku Tobie. Wejrzyj łaskawie na tych, którzy nagle odeszli z tego świata i przyjmij do swego królestwa ofiary wypadków drogowych. Niech ich nagła śmierć stanie się bramą, przez którą wejdą do wspólnoty odkupionych krwią Twego Syna. W swym wielkim miłosierdziu obdarz ich radością wieczną, światłością i pokojem.

Otrzyj, o miłosierny Boże, łzy płaczących po stracie swych bliskich, i umocnij w nich błogosławioną nadzieję, że kiedyś spotkają się znów w Twoim królestwie, by razem wielbić Ciebie. Niech w trudnych chwilach żałoby znajdą pociechę w wierze i naszej miłości. Błogosław, Panie tym, którzy udzielają pomocy ofiarom wypadków drogowych. Umacniaj ich w trudnej i odpowiedzialnej służbie dla bliźnich.

Nas zaś, o Panie, zachowaj „od nagłej i niespodziewanej śmierci” na drogach i spraw, abyśmy zawsze mogli bezpiecznie do-trzeć do celu naszej podróży. Daj nam roztropność, która uchroni nas przed niepotrzebną brawurą i lekkomyślnością. Umocnij w nas ducha życzliwości dla innych uczestników ruchu i gotowości pomagania sobie.

Niech wszystkie drogi prowadzą nas do Ciebie, który jesteś naszą Drogą, Prawdą i życiem, w Jezusie Chrystusie Panu naszym Amen.

Przygotował MS/Biuro MIVA Polska

Kilka dni temu br. Piotr wyjechał do Gabonu na swoją nową misję afrykańską. Po dwudziestu siedmiu latach pracy w Republice Środkowej Afryki poprosił o zmianę, gdyż jak sam mówi, to co miał zrobić w tam już zrobił.
Cieszymy się że brat Piotr dołączył do naszej misji w Gabonie. Życzymy mu błogosławionego czasu i mocy Ducha Świętego.
Oto pierwsze wrażenia brata Piotra po przybyciu do Gabonu:

Pokój i Dobro
Z Ntoum w Gabonie pisze misjonarz br. Piotr Michalik
Moja nowa misja i kolejny kraj misyjny – Gabon. Muszę się uczyć Afryki od nowa… Praktycznie cały Gabon znajduje się w strefie puszczy tropikalnej, która charakteryzuje się dużą ilością opadów, długą porą deszczową i krótką suchą (w czasie której i tak coś tam pada). Niektórzy wyróżniają tu dwie pory deszczowe, krótką i długą, i dwie pory suche – również krótką i długą. Wczoraj po południu zaczęło padać. Dzisiaj również non stop pada. Przez większość czasu rzęsiście. Jest parno. Czuję wszechobecną wilgoć. Woda i wilgoć atakuje wszystko. Widać to zwłaszcza na budynkach - nawet te nowe sprawiają wrażenie starych, na murach wszędzie są zacieki. Nawet jeśli budynki kiedyś pomalowano, to kolory już dawno zblakły. Widać zmurszałe drewno więźby dachowej, a w zagłębieniach ziemi rozlewają się potężne kałuże, bo gleba już więcej wody nie przyjmie…
Na szczęście nie ten klimat jest najważniejszy, a klimat panujący między ludźmi. Na nowej misji bracia przyjęli mnie po królewsku (to widać, słychać i czuć), a mieszkańcy z dużą otwartością i sympatią witają się ze mną. Gdy spotkam jakiegoś Środkowoafrykańczyka, to rozmowom w języku sango nie ma końca…. Pierwszą misją, do której mnie zawieziono po przyjeździe z lotniska, było Melen. Jest to przedmieście Libreville, blisko wylotowej drogi, która łączy stolicę z resztą kraju. Z pozostałych trzech stron Libreville jest otoczone przez ocean lub laguny. Znajduje się tutaj sanktuarium maryjne. Była tu kiedyś figurka NMP w jakiejś mizernej chatynce. Jak pierwsi kapucyni, 20 lat temu, przybyli do Gabonu, to jeden z nich, br. Jarosław (prawie że mój krajan, bo z Głuchołaz na Opolszczyźnie), postanowił zaopiekować się tym miejscem. I obecnie jest to jedno z najważniejszych miejsc pielgrzymkowych stolicy, a może i całego kraju. To, co zaraz po przyjeździe do sanktuarium przykuło moją uwagę, to grupka ludzi na kolanach modląca się pod krzyżem. I to jak żarliwie modląca się! Nawet nie obejrzeli się z ciekawości, by zobaczyć, kto to taki przyjechał. Tak byli zatopieni na spotkaniu z Panem… Sporo ludzi uczestniczyło we Mszy św., mimo obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa, a po ich twarzach widać było, że wiedzą, po co tu przyszli. Po Mszy św. odprawiliśmy adorację Najświętszego Sakramentu i nawet grupa dzieci przyklęknęła na małą chwilę przed ołtarzem, by się pomodlić w skupieniu…. Bardzo mnie to uradowało, że są tu ludzie, którym naprawdę zależy na relacji z Bogiem i szukają jej w modlitwie.
Gabon, a zwłaszcza jego stolica – Libreville, są kosmopolityczne. Dużo tu obcokrajowców: Francuzów czy innych Europejczyków, Chińczyków, Hindusów, a zwłaszcza Afrykańczyków z innych krajów tego kontynentu. Np. Tomasz, który mieszka w naszym domu w Ntoum, to Liberyjczyk, Józef – nasz tutejszy murarz – jest Środkowoafrykańczykiem, doktor Jeanine, u której wczoraj byliśmy poświęcić dom, jest z Beninu, itd… Może dlatego nie ma tu jednego języka narodowego – jak język sango w RŚA. Jest tylko język oficjalny – język francuski, który dla sporej części Gabończyków (zwłaszcza tych z miast) jest pierwszym językiem mówionym. Również w Kościele cała działalność duszpasterska jest po francusku. Nie oznacza to, że odcięto się od korzeni tutejszych ludzi. Lokalnie używa się 5 plemiennych języków: Fang, Inzebi, Lembaama, Omyènè i Yipunu. I są podręczniki, które uczą tych języków. Czyli ludzie nie chcą, by te języki zaniknęły. Ponieważ tam, gdzie mam pracować, mieszka przede wszystkim lud Fang, chcę choć trochę nauczyć się ich języka.
Obserwując okolice naszej misji na przedmieściach stolicy, mam mieszane uczucia. Libreville na pewno jest bogatsze niż Bangui – stolica RŚA. W stolicy Gabonu jest dwupasmowa obwodnica, kilka skrzyżowań dwupoziomowych (w całym RŚA nie ma ani jednego). Jest o wiele większy ruch samochodowy i sporo budowli reprezentacyjnych…. Ale jakoś nie robi to na mnie wrażenia. Szukam wzrokiem dzielnic, w których żyją zwykli ludzie. Są tam domki ściśnięte jeden obok drugiego, poprzylepiane do stoków wzgórz i nawet jeśli zbudowane z pustaków i pokryte blachą, to jakoś szare, nieotynkowane, niedokończone, najprostsze i najtańsze w budowie, podniszczone przez wilgoć… Ledwie wyjedziesz z miasta, od razu dżungla obejmuje swoimi ramionami drogę i wszystko, co jest na niej… I tylko od czasu do czasu odnajdujesz w niej przycupnięte chatynki, których właściciele staczają codzienną, heroiczną walkę, by dzika zieleń nie pochłonęła ich domostw…
W wioskach można zobaczyć dwa rodzaje domów: dosyć ładne, obszerne, wykonane z pustaków, albo małe, niskie, zbudowane z desek i pokryte byle czym…. Tych drugich jest zdecydowanie więcej, zwłaszcza im dalej od stolicy. Jednocześnie jeden detal rzuca się w oczy: wszędzie jest elektryczność, a nawet na tych najuboższych domach znajduje się antena satelitarna.
Natomiast wczoraj po południu zobaczyłem coś zaskakującego. Poszedłem z moim współbratem Piotrem poświęcić nowy dom jednej z parafianek – doktor Jeanine. Mieszka ona w dzielnicy domków jednorodzinnych zbudowanych przez tutejszego dewelopera! Budowa całej tej dzielnicy sfinansowana została przez tamtejszy ZUS. Domy są piękne i na pewno nie na kieszeń statystycznego Gabończyka… Muszę się dowiedzieć, czy dużo jest tu takich dzielnic i jakie kryteria trzeba spełnić, aby tu zamieszkać.
Wszędzie widać zieleń. Wszędobylską, agresywną, ale piękną. Tu wszystko bujnie rośnie, może oprócz tego, co nie lubi za dużo wody. Przypatruję się przydomowym ogródkom: parada kolorów różnych gatunków kwiatów, krzaków, palm ozdobnych, drzew owocowych, bananowców itp.
Pojechaliśmy do Ntoum, naszej trzeciej placówki misyjnej. Ntoum to dosyć duże miasteczko, nasza największa parafia z 11 wioskami dojazdowymi. Wieczorem br. Piotr odprawiał polową Mszę św. dla neokatechumenatu. Całe rodziny brały w niej udział. Ich pełen zapału śpiew słychać było z daleka. Jest wiara w narodzie! Później dowiedziałem się, że z powodu obostrzeń Msza z udziałem tylu wiernych mogła być wyłącznie na świeżym powietrzu, nie w świątyni.
Uczestnictwo wiernych na Mszach w kościołach jest źródłem konfliktu gabońskiego Episkopatu z rządem. Gabon jest państwem, które bardzo szybko wprowadziło drastyczne środki, aby zahamować rozwój koronawirusa. Było chyba pierwszym krajem w Afryce, które zamknęło swoje granice (dlatego na nową misję nie pojechałem bezpośrednio z RŚA). Nakazano także zamknięcie wszystkich miejsc kultu. Maksymalna liczba ludzi na jakiejkolwiek imprezie nie mogła przekroczyć 10 osób. Przy czym sytuacja wcale nie jest dramatyczna. Od początku pandemii zachorowało 8 901 osób i 54 osoby zmarły. 21 października było 17 zdiagnozowanych chorych i żadnego przypadku śmiertelnego (na 5 330 przeprowadzonych testów).
Od dłuższego czasu Episkopat gaboński pertraktował z rządem by rozluźnić restrykcje dotyczące kultu religijnego. Niestety, nie doszli do porozumienia. Dlatego Episkopat ogłosił (bez zgody rządu), że od 25 października parafie zaczną normalnie funkcjonować. Kilka dni później rząd ogłosił rozluźnienie rygorów według ich koncepcji: od 30 października w nabożeństwach może uczestniczyć maksymalnie 30 osób. Jednak każdy z wiernych musi mieć mieć ze sobą wyniki testu na Covid-19 (oczywiście wynik negatywny) przeprowadzonego w ostatnich dwóch tygodniach. Obowiązuje również zakaz przyjmowania komunii świętej! Mimo kolejnej tury rozmów Episkopatu z rządem, do soboty wieczór strony nie doszły do porozumienia…
Efekt jest taki, że przez całą niedzielę przed każdym kościołem stała żandarmeria lub policja, by pilnować, czy zakaz rządu jest respektowany. W takiej sytuacji biskupi polecili, aby przed kościołami odmówić dziesiątkę różańca, odczytać Ewangelię, pomodlić się w intencji kraju i rozesłać wiernych. W większości przypadków obeszło się bez przemocy.
Mimo że jestem człowiekiem jeszcze tutaj nieznanym, to ludzie, których pierwszy raz widziałem na oczy, zadawali mi bardzo ważne dla nich pytanie: kiedy w końcu będą mogli swobodnie przyjść na Mszę?
Niech Pan nam wszystkim błogosławi.
br. Piotr

Na cmentarzu w Skovde, w Szwecji, na jednym z grobów napisał ktoś: teraz życie jest ukryte w Bogu, Jemu zostawiamy wszystko. Nadzieja płonie w życiu i w śmierci i nic nie jest zapomniane prze Boga.

W miesiącu listopadzie w sposób szczególny wspominany naszych bliskich zmarłych. Odwiedzamy cmentarze, zapalamy znicze, przynosimy kwiaty… Jest to niewątpliwie czas zadumy i refleksji nad życiem, nad tymi, których nie ma już pośród nas, nad naszym życiem i celem naszego życia.

Choć odwiedzanie grobów w tym roku był trudniejsze w tych pierwszych dniach listopada, to jednak to co najważniejsze i najcenniejsze dla naszych zmarłych możemy czynić bez żadnych ograniczeń. Modlitwa osobista i wspólnotowa zwana wypominkami, oraz dar Eucharystii to nieoceniona pomoc i wsparcie dla naszych zmarłych. Pamiętajmy o tym nie tylko w tych listopadowych dniach, ale w całym roku.

Wspominamy i w sposób szczególny modlimy się za naszych zmarłych braci misjonarzy, oraz zmarłych przyjaciół i dobrodziejów naszych misji. W tym roku pożegnaliśmy o. Zygmunta Prusińskiego, który przez prawie czterdzieści lat żył i pracował w Gwatemali, Salwadorze i Hondurasie. Dziś dziękujemy Dobremu Bogu za dar jego życia i powołania.

Zapraszamy również Was do modlitwy za wszystkich zmarłych misjonarzy, oraz zmarłych przyjaciół i dobrodziejów naszych misji. Niech Miłosierny Pan przyjmie ich do swojego królestwa po trudach ziemskiej pielgrzymki.

cart linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram