KUPUJĄC U NAS, WSPIERACIE MISJE W RÓŻNYCH KRAJACH

Zawsze, ilekroć uśmiechasz się do swojego brata
i wyciągasz do niego ręce,
jest Boże Narodzenie.

Zawsze, kiedy milkniesz, aby wysłuchać,
jest Boże Narodzenie (...)

Zawsze, ilekroć pozwolisz by Bóg
pokochał innych przez ciebie,

Zawsze wtedy,
jest Boże Narodzenie.

DRODZY PRZYJACIELE I DOBRODZIEJE NASZYCH MISJI

Dziękujemy, że razem z Wami możemy czynić Boże Narodzenie tak często, może nawet każdego dnia, na naszych misyjnych drogach.

Misjonarze, dzięki Waszym modlitwom i ofiarom materialnym, mogą nieść Chrystusa w najbardziej oddalone i zapomniane części świata. Często bardzo ubogie materialnie i duchowo. Niosą Go w kaplicach i kościołach, które wspólnie budujemy. Niosą Go dzięki samochodom, które pomagają im dotrzeć w bardzo trudne miejsca. Niosą Go w przychodniach, które dzięki Waszej pomocy powstały i dzięki Wam są utrzymywane. Niosą Go w przedszkolach i szkołach... i na wiele jeszcze wiele innych sposobów, tak by w sercach tamtych ludzi narodził się nasz Zbawiciel Jezus Chrystus.

 Potrzeba cierpliwości i pokory i bardzo dużo wspólnej pracy by pewnego dnia Jezus narodził się w pełni we wszystkich sercach.

Dziękując Wam, że jesteście z nami chcemy razem przypominać sobie,
zaniesiemy Chrystusa tylko wtedy jeśli najpierw pozwolimy Mu narodzić
naszych sercach. Jeśli Jezus będzie rodził się każdego dnia w nas i poprzez nasze czyny będziemy mogli dawać Go innym. Tym którzy są blisko nas i tym którzy
 daleko. Wszystko to będzie możliwe dzięki wyobraźni miłosierdzia, z którą przychodzi do nas Nowo Narodziny.

Tego Wam życzymy! Niech Chrystus rodzi się w Waszych sercach przemieniając Waszą codzienność, przynosząc pokój i radość, a nade wszystko miłość silniejszą od wszelkich przeciwności. 

Br. Krzysztof Przybylski

Gabończycy i polscy misjonarze spędzają wspólnie święta Bożego Narodzenia? Czy bardzo widoczne są różnice w przeżywaniu pamiątki przyjścia Chrystusa?

Wigilia ma dla nas, Polaków, szczególny wydźwięk. Obchodzimy ją zawsze w gronie rodzinnym. Podobnie sytuacja przedstawia się też, jeśli chodzi o polskich misjonarzy w Gabonie. Bracia z różnych wspólnot zjeżdżają się do jednego klasztoru, aby tam podzielić się opłatkiem. Jako bracia przygotowujemy też wigilijne potrawy, które w połączeniu ze śpiewem kolęd i rodzinną atmosferą, przenoszą nas na chwilę "do domu". Później wracamy do swoich wspólnot, gdzie razem z miejscowymi uczestniczymy w pasterce.

Jeśli chodzi o różnice w przeżywaniu świąt Bożego Narodzenia, to oczywiście – są. W Polsce jest to czas bardzo radosny, w którym jednak nie brakuje refleksyjności. Powiedziałbym nawet, że te Święta mają dla nas charakter wyczekiwania, tęsknoty. Chrystus się narodził, ale cały czas za Nim jakoś tęsknimy, czekamy. Takiej nostalgicznej refleksji sprzyja prószący śnieg i cisza zimowej przyrody. Sprzyja sianko pod obrusem, migoczące światełka na choince , czy – ustawiony pod nią – żłóbek z figurką Dzieciątka. Znamy to i czujemy wszyscy.

W Gabonie jest inaczej. Tu jest więcej spontanicznej radości, wynikającej z przyjścia na świat Zbawiciela. Wyraża się ona w tańcach, śpiewach, czy w opowieściach przekazywanych w gronie szeroko pojętej rodziny, a nie tylko najbliższych osób. Oczywiście – nie ma tu zimy, a cała przyroda jest niezwykle głośna i wyrazista. Cała więc atmosfera refleksyjności ustępuje miejsca trwającej radości z Narodzenia Pańskiego.

Kim jest dla Gabończyków przychodzący Chrystus?

Myślę, że można by tu użyć dwóch wyrazów: nadzieja i nowość. Chrystus ze swoim przesłaniem Ewangelii jest tu w jakimś sensie nowością – Kimś, kto zaskakuje oraz rzeczywistością, co do której ma się ciągle wiele pytań. Kościół w Gabonie jest bardzo młody – w tym roku obchodził 175-lecie swojego istnienia. Przychodzący Chrystus jest też nadzieją na uzdrowienie, poprawę jakości życia, miłość, czy życie wieczne. Jezus jest nadzieją na spełnienie pragnień Gabończyków, które noszą w sobie od pokoleń, a które dotyczą bliskości Boga i drugiego człowieka. Myślę, że to co Jezus im szczególnie przynosi w darze, to przeświadczenie, że Boga nie trzeba się lękać, że najgłębiej ukrytą naszą potrzebą jest kochać Boga.

Jak przebiega czas przygotowań do świąt? Adwent jest czasem radosnego oczekiwania?

Prawdę mówiąc, o tym, co może oznaczać "czas radosnego przygotowania" (jak zwykliśmy nazywać Adwent), przekonałem się dopiero w Afryce. Ja zaobserwowałem tę radość w dwóch dziedzinach: w niedzielnych, adwentowych Eucharystiach i w codziennym życiu. Msza jest jeszcze bardziej radosna, niż zwykle, a tańce – bardziej energiczne. Marana tha ("Przyjdź Panie!") - stare chrześcijańskie wołanie o przyjście Zbawiciela na ziemię – nie jest przepełnione tęsknotą, ale bardzo wyrazistą radością.

Jeśli chodzi o przeżywanie Adwentu w codzienności, to można je dostrzec w tym, że miejscowi powierzają swoje sprawy przychodzącemu Jezusowi. Mnie najbardziej urzeka to, w jaki sposób to robią: mam wrażenie, że oni powierzając – zawierzają, powierzają z ufnością i wiarą, że Bóg się o nich zatroszczy.   

Czy Gabończycy znają szopkę?

Szopka do Gabonu przybyła wraz z pierwszymi misjonarzami francuskimi. Sposób przygotowania bożonarodzeniowej szopki jest bardzo prosty: są nimi figurki Świętej Rodziny i proste drewniane zadaszenie. Można powiedzieć, że szopka w Gabonie nie jest zbyt rozpowszechnioną dekoracją. Dużo bardziej popularne są tzw. groty maryjne, budowane na wzór tej z Lourdes, w których wierni czczą Maryję, jako Niepokalane Poczęcie.

Atmosfera świętowania jest podobna w miastach i na wsi?

Zdecydowanie inaczej spędza się święta w mieście i na wsi. W miastach nie ma tak wielkiego wpływu tutejszych religii animistycznych, toteż głębiej dotyka się tajemnicy Wcielenia Chrystusa. Mam wrażenie że tam wierni bardziej świadomie przeżywają Boże Narodzenie. Cała populacja Gabonu jest bardzo nieliczna – są to niespełna 3 miliony ludności, z których ponad połowa żyje w stolicy kraju – Libreville. W większości przypadków mieszkańcy wsi mają rodzinę w mieście. Można więc powiedzieć, że te różne sposoby świętowania przenikają się wzajemnie pod wpływem przeprowadzek, rozmów, czy odwiedzin.

Kapucyni wprowadzili, na przestrzeni kilkunastu lat swojej posługi w tym kraju, pewne elementy do celebracji świąt Bożego Narodzenia? Czy zostały one przyjęte przez tamtejszych wiernych?

Na pewno przyjmuje się bardziej rozbudowana forma szopki, która przybyła razem z polskimi kapucynami. Coraz bardziej zaczyna rozpowszechniać się nie tylko prosta wersja, zawierająca – jak już wspomniałem – to, co dla szopki najistotniejsze, ale także ta bardziej urozmaicona, zawierająca dodatkowe elementy, budynki, postacie itd.

Kolejną nowością są jasełka, które stają się coraz bardziej popularne. Polski zwyczaj padł tutaj na bardzo podatny grunt – opowiastek, podań, legend, przekazywanych ustnie w rodzinnym gronie. Z tą tylko różnicą, że opowiada się konkretną historię narodzenia Chrystusa. Dzieci z wielkim zaangażowaniem odgrywają przeznaczone im role, a widzowie śledzą z uwagą to, co dzieje się na prowizorycznej scenie. W taki właśnie sposób – poprzez mozolnie snującą się opowieść (jasełka trwają zazwyczaj długo) – przekazywana jest niezwykła historia Bożego Narodzenia.

Jaki jest model tamtejszej rodziny? Czy kładzie się nacisk na ochronę życia poczętego i szacunek do osób starszych?

Jest to trudne pytanie, tym bardziej, że rodzina rozumiana jest naprawdę bardzo szeroko. Wszelkie ciotki, wujkowie, dziadkowie i kuzyni traktowani są często jak najbliższa rodzina. Dochodzi do tego, ciągle jeszcze funkcjonujący model rodziny poligamicznej. Sam znam kilka przypadków rodzin, w których ojciec mając ponad trzydzieścioro dzieci, nie potrafi spamiętać ich imion. To, że kilkuletnie, chodzące do szkoły dziecko, nie mieszka ze swoimi rodzicami, tylko u dziadka lub cioci, nikogo tu nie dziwi.

Jeśli chodzi o ochronę życia poczętego, to z jednej strony nie podlega dyskusji, że płód powstający po zapłodnieniu jest płodem ludzkim, człowiekiem. Z drugiej zaś aborcja jest zjawiskiem często występującym, i to dokonywanym na prośbę kilkunastoletnich matek. Inicjacja seksualna rozpoczyna się tu bardzo wcześnie, co jest powszechnie akceptowalne przez społeczeństwo. Powoduje to wiele problemów społecznych, gospodarczych oraz tych związanych z ludzkim sumieniem.

Czego możemy, jako Polacy, nauczyć się od Gabończyków w przeżywaniu Adwentu i Świąt Bożego Narodzenia?

Radości w codzienności i tego przekonania, że nie za wszystko jesteśmy odpowiedzialni i nie wszystko możemy sobie wytworzyć czy wypracować. Dlatego też potrzebujemy Zbawiciela,  przynoszącego ze sobą pokój, który jest nam do życia niezbędny, a którego wszędzie szukamy. Nie znajdujemy go w pełni w „wytworach naszych rąk” i dlatego pełni nadziei – czekamy…

Wywiad z br. Kamilem Sochackim przeprowadziła Joanna Szubstarska.

cart linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram