KUPUJĄC U NAS, WSPIERACIE MISJE W RÓŻNYCH KRAJACH

Po długiej chorobie cierpliwie znosząc cierpienia z powodu raka zmarł 4 maja O. Zygmunt Prusiński, który był w Gwatemali 39 lat. Miał 49 lat kapłaństwa. Ojca Zygmunta poznałem w lubelskim klasztorze na Krakowskim Przedmieściu 42. Ja byłem klerykiem, on był młodym kapłanem studiującym psychologię na KUL. Już wtedy dawał się poznać jako gorliwy kapłan. Lubiłem słuchać jego kazań. Zawsze były starannie przygotowane i ten styl kontynuował aż do śmierci. A ponieważ pisał je, wiec robimy starania, by wydać kazania w formie książki. Do Gwatemali wyjechał z "Poczekajki" w 1981r. To był czas wojny wewnętrznej, gdy krajem rządzili generałowie. Walki trwały między wojskiem (popieranym przez USA), a partyzantką (popieraną przez ZSRR). Na wojnę wydawano ok. 30% dochodu narodowego (wg opinii bpa Rodolfo Quezada Toruno). Rząd kupował broń od USA. Pomoc dla partyzantów w formie broni, instrukcji i instruktorów szła przez Kubę i Nikaraguę do innych krajów. Zginęło wtedy wielu kapłanów w różnych krajach, trwają ich procesy wyniesienia na ołtarze. Przez wiele lat o. Zygmunt pracował w Chiquimula (w języku tubylczym znaczy to „ziemia ptaków”), pomagając w różnych pracach duszpasterskich, głównie odwiedzając wspólnoty katolickie we wsiach. W owym czasie elektryczność była tylko w miastach. Nie było dróg wiejskich, a jedynie ścieżki wśród gór. Stąd też wyprawy do najdalszych wsi trwały cały tydzień. Przypadało to w udziale dla najmłodszych misjonarzy. Sam pamiętam jedną z takich wypraw. Każdego dnia odwiedzało się dwie wspólnoty. Spowiedź, msza św., sakramenty, w tym dużo chrztów. Towarzyszył w drodze katechista. Kaplice wówczas były zrobione z gliny i dachówki. Wrażenie robiła noc spędzona w czasie burzy w zakrystii i echo piorunów rozchodzące się po górach. Kaplic w Chiquimuli było kilkadziesiąt, ok.70. Nie wszystkie wsie miały kaplice. Jeszcze obecnie są budowane kaplice w mniejszych wspólnotach. Przedstawiłem środowisko pracy misjonarzy. Samo miasto liczyło wówczas ok. 60 tys. ludzi. W ciągu dnia jest praca na wsi, a po wieczornej Mszy św.; spotkania w grupach. W 1988 r. o. Zygmunt został proboszczem w nowoutworzonej parafii, zaniedbanej i biednej – San Jacinto (Święty Jacek). Ściany kościoła były zrobione z mieszanki gliny, wapna, kamieni. Dach pokryty dachówką. Obok pasły się zwierzęta. Ludzie niemający zegarków przychodzili do kościoła w rożnej porze, chociaż spowiedzi i msze miały swoje godziny. Toteż niektórzy przychodzili już w momencie udzielania błogosławieństwa. Pod koniec mszy kościół się wypełniał. Pewnego razu zdarzyło mi się w czasie mszy św., że do kościoła przez boczne drzwi weszły trzy krowy, ludzie nie reagowali. Musiałem zwrócić im uwagę, by je wypędzono. O. Zygmunt zdecydował wybudować nowy kościół. Powiedział o tym biskupowi, który zapytał czy ma na to pieniądze. Odpowiedz brzmiała: "Nie, ale mam zaufanie do Pana Boga". Jak sam o. Zygmunt opowiadał, najpierw jeździł samochodem do pobliskiego kamieniołomu i sam wynosił kamienie na budowę. Potem zaczęły mu pomagać dzieci, do dzieci dołączyły ich matki. Na końcu przyszli mężczyźni.

Br. Stanisław Miciuk, Gwatemala, 19.06.2020

W święto Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana, po trudnym zmaganiu z chorobą nowotworową, odszedł do Pana śp. br. Zygmunt Prusiński. Od niemal 40 lat mieszkał i pracował w Gwatemali.

Tak wspomina zmarłego o. Bogdan Filipiuk, który razem z nim pracował w Ameryce Środkowej ponad 30 lat:

“4 czerwca otrzymałem z Gwatemali wiadomość o śmierci o. Zygmunta Prusińskiego – wielkiego misjonarza, który realizował swoje powołanie w Ameryce Środkowej. Przez wiele lat, ponad 25, był proboszczem w parafii św. Jacka, w San Jacinto, w departamencie Chiquimula. Dla mnie o. Zygmunt był przykładem zakonnika, który się modlił, żył we wspólnocie i wykonywał prace zlecone przez przełożonych. Jako kapłan i proboszcz parafii był dla mnie przykładem wiary, zaufania Bogu i duszpasterskiego oddania się ludziom.
Był bardzo żarliwy w swojej pracy, dawał ludziom możliwość wyznawania swojej wiary, dbał o ich życie sakramentalne. Oddawał się ludziom godzinami spowiadając, odprawiając msze święte czy dbając o formację katechistów i grup duszpasterskich, które istnieją w parafii św. Jacka. Dla mnie był przykładem misjonarza oddanego ludziom. Oprócz tych prac duszpasterskich bardzo dbał o budowanie wspólnoty.
W samym miasteczku San Jacinto wybudował przepiękny kościół w miejsce starego kościoła, zbudowanego z gliny. W tym samym miasteczku wybudował inna kaplicę, również w licznych wioskach postawił kaplice. Dbał o to, żeby ludzie mieli gdzie się zebrać i uczestniczyć we mszy świętej lub wspólnej modlitwie. Jako kapłan dbał o duszpasterstwo i ducha wspólnoty parafialnej. Ludzie doświadczyli tej miłości ojca Zygmunta w swoim życiu. Mieli do niego dostęp w każdej chwili, w dzień, a nawet w nocy, jeśli zachodziła taka potrzeba, jak na przykład odwiedziny chorych. W ten sposób realizował swoje powołanie zakonne, kapłańskie i misyjne – oddając się ludziom. Jako zakonnik był posłuszny. Oprócz parafii, w której był proboszczem, pomagał także w parafii Chiquimula.
Jak już mówiłem, o. Zygmunt był dla mnie przykładem zakonnika, kapłana i proboszcza, wiadomość o jego śmierci napełniła mnie pewnym smutkiem, ponieważ ludzie utracili dobrego duszpasterza. Niech Pan obdarzy go życiem wiecznym i przyjmie w swoim Królestwie”

Br. Zygmunt Prusiński urodził się 12.02.1945 w Drozdowie. Po ukończeniu Niższego Seminarium Duchownego w Nowym Mieście nad Pilicą w 1962 złożył prośbę o przyjęcie do Zakonu Kapucynów. 31.07.1963 złożył pierwsze śluby, a 7.09.1969 śluby wieczyste. Święcenia kapłańskie przyjął 30.01.1971 w Łomży. Po święceniach był wikariuszem parafii w Orchówku. W latach 1973-76 studiował psychologię na KUL. W 1977 był kierownikiem postulatu dla braci-probantów w Rywałdzie. W odpowiedzi na apel Jana Pawła II do kapłanów w 1980 zgłosił się do pracy na misjach i w 1981 wyruszył do Gwatemali, gdzie oprócz wytężonej pracy duszpasterskiej podejmował się budowy wielu kościołów i kaplic. Zmarł i został pochowany w Gwatemali, w Chiquimula.

Dziś 04.06.2020 roku w godzinach popołudniowych w Chiquimula w Gwatemali zmarł nasz brat i wieloletni misjonarz br. Zygmunt Prusiński. Na misje zgłosił się dokładnie 40 lat temu w roku 1980, rok później wyjechał do dalekiej Gwatemali i do końca posługiwał w tamtejszej Kustodii, w skład której wchodziły trzy kraje: Gwatemala, Salwador i Honduras. Br. Zygmunt był cichym i pracowitym bratem. Pozostało po nim kilka kościołów i kaplic, które zostały wybudowane dzięki jego zaangażowaniu i poświęceniu, oraz wspaniałe centrum rekolekcyjne. Jednak to co najcenniejsze to setki, a może tysiące ludzkich serc, które karmił Chrystusem poprzez sakramenty i głoszenie Słowa Bożego.

Dziś dziękujemy Bogu za dar Jego życia, za powołanie zakonne i kapłańskie oraz poświęcenie misyjne. Niech Dobry Bóg obdarzy go radością życia wiecznego w Królestwie Niebieskim. Niech odpoczywa w pokoju.

cart linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram